top of page

Roberto Bolaño – trzy wiersze (audio)










czyta Wojciech Masacz


Romantyczne psy

Miałem wtedy dwadzieścia lat
i byłem szalony.
Utraciłem kraj
ale zdobyłem sen. 
A jako że miałem sen
to reszta się nie liczyła.
Ani praca ani modlitwa
ani nauka o poranku
pośród romantycznych psów. 
Sen żył w pustce mojego ducha.
Pokój z drewna,
zanurzony w ciemności,
w jednym z płuc tropików.
I czasami odwracałem się w głąb siebie
i odwiedzałem mój sen: posąg uwieczniony
w płynnych myślach,
biały robak wijący się
w miłości. 
Nieokiełznanej miłości.
Sen śniony we śnie.
I koszmar powiedział mi: dorośniesz.
Pozostawisz za sobą obrazy bólu i labiryntu
i zapomnisz.
Ale dorastanie wtedy byłoby przestępstwem.
Jestem tutaj, powiedziałem, z romantycznymi psami
i tutaj mam zamiar pozostać.


Duch Edny Lieberman

Odwiedzają cię w najciemniejszej godzinie
wszystkie twoje utracone miłości. 
Polna droga która prowadziła do domu wariatów
znów się rozwija niczym oczy
Edny Lieberman,
jakby tylko jej oczy mogły
wznieść się ponad miasta
i błyszczeć. 
I znowu błyszczą dla ciebie
oczy Edny
za pierścieniem ognia
który wcześniej był polną drogą,
ścieżką którą kroczyłeś nocą,
w tę i z powrotem,
i jeszcze raz,
szukając jej a może
szukając swego cienia.
I budzisz się w ciszy
a oczy Edny
tam są.
Pomiędzy księżycem a pierścieniem ognia,
czytając ulubionych poetów
meksykańskich.
a Gilberta Owena,
czytałaś?
mówią twoje usta bezdźwięcznie
mówi twój oddech
i twoja krew która krąży
niczym światło na morskiej latarni.
Ale to jej oczy są latarnią
która przebija twą ciszę.
Jej oczy niczym idealna
książka geograficzna:
mapy czystego koszmaru.
A twoja krew rozświetla
półki z książkami, krzesła
z książkami, podłogę
pełną stosów książek.
Lecz oczy Edny
szukają tylko ciebie.
Jej oczy są książką
najbardziej poszukiwaną.
Zbyt późno
to zrozumiałeś, ale
to bez znaczenia.
We śnie powracasz
by uścisnąć jej dłonie,
i o nic już nie pytasz.


Godzilla w Meksyku

Posłuchaj tego, mój synu: bomby spadały
na miasto Meksyk
ale nikt nie zauważył. 
Powietrze niosło truciznę
ulicami i przez otwarte okna.
Skończyłeś jeść i oglądałeś
kreskówki
w telewizji.
Ja czytałem w pokoju obok
gdy zrozumiałem, że czeka nas śmierć.
Pomimo zawrotów głowy i nudności doczołgałem się
do jadalni i znalazłem cię na podłodze.
Przytuliliśmy się. Zapytałeś, co się dzieje
a ja nie powiedziałem że jesteśmy w programie śmierci
tylko że wybieramy się na wycieczkę
jeszcze jedną, razem, i żebyś się nie bał. 
Kiedy odeszła, śmierć nawet
nie zamknęła nam oczu.
Czym jesteśmy?, zapytałeś tydzień czy rok później,
mrówkami, pszczołami, złymi liczbami
w wielkiej zgniłej zupie przypadku?
Jesteśmy ludźmi, synu, prawie ptakami,
bohaterami
publicznie i w sekrecie.

przełożył Adrian Krysiak






Roberto Bolaño (1953–2003) – chilijski poeta i prozaik, jeden z najważniejszych południowoamerykańskich głosów swojego pokolenia. Po polsku ukazały się zarówno jego powieści Dzicy detektywi, 2666, Literatura faszystowska w obu Amerykach, Trzecia Rzesza, jak i zbiory opowiadań Rozmowy telefoniczne, Dziwki morderczynie.

     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page