Robert Frost – wiersz
- Miroslaw Drabczyk
- 27 gru 2024
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 30 gru 2024
Mój listopadowy gość
Mój smutek, kiedy ona jest tu ze mną,
Myśli, że te mroczne dni z jesiennym deszczem
Są tak piękne, jak tylko być chcą;
Ona kocha uschniętego drzewa postać nagą:
Idzie ścieżką, idzie podmokłym pastwiskiem.
Przyjemność z bycia z nią zatrzymać się nie pozwala.
Ona mówi, a me słowo się do tego przychyla:
Jest zadowolona, że gromada ptaków odlecieć musiała,
Cieszy się, że jej prosta szarość wełniana
Jest teraz jak srebrna przylegającą mgła.
Opuszczone, samotne drzewa,
Wyblakła ziemia i ciężkie niebo,
Piękno, które ona tak naprawdę spostrzega,
Myśli, że nie mam na nie widzenia,
Dręczy mnie i nie powie dlaczego.
Nie od wczoraj to wiem,
Że kocham nagie dni listopada,
Przed pierwszym śniegu opadem,
Lecz teraz jej tego nie powiem,
Bo one są lepsze niż pochwała dana.
z tomu A Boy’s Will (1913)
przełożył David Magen
