Przemysław Wechterowicz – trzy wiersze
- Mirek Drabczyk
- 29 cze 2024
- 1 minut(y) czytania
Tak oto
bóstwem okazała się poręczna żółta kaczuszka. Chlip w makijaż,
wielokrotny. Mój przesłodki ex-narzeczony był podobny
chihuahua w pulowerze. Te same funkcje życiowe. Te same
parametry. To samo argentyńskie tango pod skórką.
Jak dobrze
od-kor-ko-wać wannę i odłożyć na bok perukę. Tors
wypięłam domyślnie, prawoskrętnie i z pierwiastkiem
kokieterii. Śmiało: fikołek w tył, fikołek w przód. W bok.
Fikołek za każdą ptaszynę, co się teraz lęgnie.
Na dwie
trzy godziny pod pierzynę i od razu: karykaturalna dłoń
pana na pośladku pani. Pani, obracająca wdzięczne kro-
kiety. W oczach krokietów filuterny pancernik zjeżdża
po trzonku od mopa do salaterki. Tak. Nie.
