top of page

Piotr Maur – trzy wiersze



opowieść dziadka

ojciec palił papierosa 
ja stałem obok trzęsąc się z zimna
pomiędzy nami leżał pies 
popiskując boleśnie

dostałem tego psa od mamy
na piąte urodziny
a teraz był chory konał
i trzeba było coś z tym zrobić 

nie wiedziałem że to stanie się tam
usłyszałem tylko świst łopaty 
odgłos uderzenia metalu 
o coś twardego łamliwego 
krótki skowyt a potem 
słowa ojca „zakop go” 

ojciec nie lubił tego psa
on nie lubił żadnych zwierząt 
prócz tych hodowlanych
tych z których były pieniądze

wiele razy czuliśmy się z mamą 
jak te gorsze nieprzydatne zwierzęta

co było potem? nic 
otarłem łzy zakopałem psa 
zadeptałem z wsiąkłością ziemię 
i wróciłem do domu 

czy nienawidziłem wtedy ojca?
chyba tak myślę że tak 
ale prawdę mówiąc pamiętam
tylko potworny chłód

za to teraz 
gdy odkrywam jak bardzo stałem się 
do niego podobny
teraz nienawidzę go najbardziej


dar

moja córka podnosi z ziemi
zielonkawe szkiełko 
i przykłada je do oka
„wyrzuć to świństwo” warczę
a ona patrząc przez szkło na mnie
mówi „ale jesteś śmieszny tato”

wieczorem gdy sprzątam 
jej porozrzucane ubranie 
znajduję to szkiełko  
przyglądam mu się 
przytykam do oka 
ale niczego śmiesznego 
nie widzę

może ona ma dar widzenia
który ja dawno już utraciłem?
/jeśli w ogóle kiedykolwiek 
go miałem/

na wszelki wypadek
wyrzucam szkło do śmieci

bo jeśli ma ten dar
kto wie co mogłaby dostrzec
patrząc na mnie 
poprzez nie częściej


corn belt

po długiej nużącej jeździe
wzdłuż kukurydzianych pól
w spiekocie i pyle wypijając 
ostatni łyk wody błagalnym
tonem pytasz „czy ta pieprzona 
kukurydza gdzieś się kończy?”

dopiero po kwadransie 
pojawiają się pierwsze domy 
jakiegoś miasteczka

w centrum znajdujemy sklep
gdzie uzupełniamy zapasy
na dalszą drogę 

na półkach z rzeczami 
przecenionymi znajduję 
pożółkłe widokówki wenecji 

to niewiarygodne 
znaleźć tu coś takiego 
biorę je 

starszy mężczyzna
wyglądający na właściciela
jakby odgadując moje zamiary
śmieje się głośno 
pryskając śliną 

a ja długo jeszcze później
dziwię się jak sprawnie
jego pokaleczone palce 
zgarniały rozrzucone 
na ladzie drobniaki












Piotr Maur (ur. 1963) – poeta, prozaik. Opublikował książki siedemdziesiąt sześć (1996), 28 i 5 (2002), Bezmiar miłości (2006), Pogrzebowe obrzędy, miłosne ceremonie (2010), Po papierosy i z powrotem (2015). Obecnie mieszka w USA.
bottom of page