Piotr Maur – trzy wiersze opowieść dziadkaojciec palił papierosa ja stałem obok trzęsąc się z zimnapomiędzy nami leżał pies popiskując boleśniedostałem tego psa od mamyna piąte urodzinya teraz był chory konałi trzeba było coś z tym zrobić nie wiedziałem że to stanie się tamusłyszałem tylko świst łopaty odgłos uderzenia metalu o coś twardego łamliwego krótki skowyt a potem słowa ojca „zakop go” ojciec nie lubił tego psaon nie lubił żadnych zwierząt prócz tych hodowlanychtych z których były pieniądzewiele razy czuliśmy się z mamą jak te gorsze nieprzydatne zwierzętaco było potem? nic otarłem łzy zakopałem psa zadeptałem z wsiąkłością ziemię i wróciłem do domu czy nienawidziłem wtedy ojca?chyba tak myślę że tak ale prawdę mówiąc pamiętamtylko potworny chłódza to teraz gdy odkrywam jak bardzo stałem się do niego podobnyteraz nienawidzę go najbardziejdarmoja córka podnosi z ziemizielonkawe szkiełko i przykłada je do oka„wyrzuć to świństwo” warczęa ona patrząc przez szkło na mniemówi „ale jesteś śmieszny tato”wieczorem gdy sprzątam jej porozrzucane ubranie znajduję to szkiełko przyglądam mu się przytykam do oka ale niczego śmiesznego nie widzęmoże ona ma dar widzeniaktóry ja dawno już utraciłem?/jeśli w ogóle kiedykolwiek go miałem/na wszelki wypadekwyrzucam szkło do śmiecibo jeśli ma ten darkto wie co mogłaby dostrzecpatrząc na mnie poprzez nie częściejcorn beltpo długiej nużącej jeździewzdłuż kukurydzianych pólw spiekocie i pyle wypijając ostatni łyk wody błagalnymtonem pytasz „czy ta pieprzona kukurydza gdzieś się kończy?”dopiero po kwadransie pojawiają się pierwsze domy jakiegoś miasteczkaw centrum znajdujemy sklepgdzie uzupełniamy zapasyna dalszą drogę na półkach z rzeczami przecenionymi znajduję pożółkłe widokówki wenecji to niewiarygodne znaleźć tu coś takiego biorę je starszy mężczyznawyglądający na właścicielajakby odgadując moje zamiaryśmieje się głośno pryskając śliną a ja długo jeszcze późniejdziwię się jak sprawniejego pokaleczone palce zgarniały rozrzucone na ladzie drobniakiPiotr Maur (ur. 1963) – poeta, prozaik. Opublikował książki siedemdziesiąt sześć (1996), 28 i 5 (2002), Bezmiar miłości (2006), Pogrzebowe obrzędy, miłosne ceremonie (2010), Po papierosy i z powrotem (2015). Obecnie mieszka w USA.
opowieść dziadkaojciec palił papierosa ja stałem obok trzęsąc się z zimnapomiędzy nami leżał pies popiskując boleśniedostałem tego psa od mamyna piąte urodzinya teraz był chory konałi trzeba było coś z tym zrobić nie wiedziałem że to stanie się tamusłyszałem tylko świst łopaty odgłos uderzenia metalu o coś twardego łamliwego krótki skowyt a potem słowa ojca „zakop go” ojciec nie lubił tego psaon nie lubił żadnych zwierząt prócz tych hodowlanychtych z których były pieniądzewiele razy czuliśmy się z mamą jak te gorsze nieprzydatne zwierzętaco było potem? nic otarłem łzy zakopałem psa zadeptałem z wsiąkłością ziemię i wróciłem do domu czy nienawidziłem wtedy ojca?chyba tak myślę że tak ale prawdę mówiąc pamiętamtylko potworny chłódza to teraz gdy odkrywam jak bardzo stałem się do niego podobnyteraz nienawidzę go najbardziejdarmoja córka podnosi z ziemizielonkawe szkiełko i przykłada je do oka„wyrzuć to świństwo” warczęa ona patrząc przez szkło na mniemówi „ale jesteś śmieszny tato”wieczorem gdy sprzątam jej porozrzucane ubranie znajduję to szkiełko przyglądam mu się przytykam do oka ale niczego śmiesznego nie widzęmoże ona ma dar widzeniaktóry ja dawno już utraciłem?/jeśli w ogóle kiedykolwiek go miałem/na wszelki wypadekwyrzucam szkło do śmiecibo jeśli ma ten darkto wie co mogłaby dostrzecpatrząc na mnie poprzez nie częściejcorn beltpo długiej nużącej jeździewzdłuż kukurydzianych pólw spiekocie i pyle wypijając ostatni łyk wody błagalnymtonem pytasz „czy ta pieprzona kukurydza gdzieś się kończy?”dopiero po kwadransie pojawiają się pierwsze domy jakiegoś miasteczkaw centrum znajdujemy sklepgdzie uzupełniamy zapasyna dalszą drogę na półkach z rzeczami przecenionymi znajduję pożółkłe widokówki wenecji to niewiarygodne znaleźć tu coś takiego biorę je starszy mężczyznawyglądający na właścicielajakby odgadując moje zamiaryśmieje się głośno pryskając śliną a ja długo jeszcze późniejdziwię się jak sprawniejego pokaleczone palce zgarniały rozrzucone na ladzie drobniakiPiotr Maur (ur. 1963) – poeta, prozaik. Opublikował książki siedemdziesiąt sześć (1996), 28 i 5 (2002), Bezmiar miłości (2006), Pogrzebowe obrzędy, miłosne ceremonie (2010), Po papierosy i z powrotem (2015). Obecnie mieszka w USA.