top of page

Michał Piechutowski – sześć wierszy


I co wy na to?


Nie chowam żadnych sekretów
Nie owiewa mnie tajemnica
Nie ukrywam tożsamości
Nie jestem księciem w łachmanach
Nie byłem w Legii Cudzoziemskiej
Nie zbiegłem z Alcatraz
Nie przybyłem z obcej galaktyki
Nie posłał mnie Bóg
Nie zmieniłem płci
Prawdziwą zagadką jest
Jak ja to robię
Że mi się to wszystko
Nigdy nie myli


Ewangelia szatana


Nie ma do kogo otworzyć gęby
Nie ma się na co pogapić
Nie ma po co ostrzyć zębów
Nic już się nie wydarzy

Ciało oblepia niemoc i smutek
Grzęźnie jak w gęstym asfalcie
Wszystko przynosi odwrotny skutek
Przegrana na samym starcie

Codziennie słuchasz tego przekazu
Wydając na to własne pieniądze
Stosujesz się karnie jak do rozkazu
Pozwalasz cynikom w mózgu mącić

Czy nie wiesz że najprościej
Sterować umarłymi za życia?
Dla ciebie wymyślono no future
Myślisz sobie o sobie
System mnie nie zniewolił
A on dostosował się do twoich
Lęków frustracji i potrzeb
I tak cię podszedł
Twoje niezaangażowanie dobrze mu służy
Wyłączył cię z obiegu
Nie stwarzasz zagrożenia
Cały twój bunt to słuchanie starych nagrań
Wydawanych przez muzyczny oligopol


Sztuczne życie


Bojaźliwi kamuflują się tatuażami
I sterydową siłą równie skutecznie
Co ukrywanie braków w uzębieniu
Włosami na pożyczkę
Wszystko widać pod maską twardziela
Jak w samochodzie u mechanika
Kompleksy z podstawówki
Pas pijanego ojca
Nadopiekuńczą matkę
Brak powodzenia u dziewczyn
Protezowanie poczucia wartości
To nie to samo co implant w szczęce
Sztuczność jest widoczna od razu
Lepsza prawda o sobie
Niż bycie jak gówno w lukrze
Zapach i tak zdradzi prawdziwą naturę
A muchy w końcu zliżą całą polewę


Ekstrapolacja osobliwej religijności

(wiersz samokrytyczny)


Kiedyś w jednej czytance
Z języka rosyjskiego
Napisano że Rosjanin
Jest albo z Bogiem
Albo przeciw Bogu
Jednak nigdy bez Boga

Dotarło do mnie niedawno
Że Rosja to faktycznie
Nie kraj a stan umysłu
I w jakiś sposób
I ja jestem Rosjaninem
O mój Boże!

Większość mojego życia
To zmaganie się z tobą
Robię coś bo mi to
Ciebie przypomina
Albo coś jakby wbrew tobie
Nic jakbyś nie istniała


Naprawdę


Powiększyłaś piersi zupełnie niepotrzebnie
Nie musisz wiecznie sama sobie
Niczego udowadniać
Nie zwiedzisz wszystkich
Zakątków wszechświata
Nie spróbujesz każdej
Egzotycznej potrawy
Poza tym i tak
Więcej nie osiągniesz niż osiągniesz
A wartość człowieka i stan konta
To wielkości bez korelacji

Wewnętrzny spokój
To nie zimne spojrzenie
Zza delikatnego uśmiechu
Nie szukanie beznamiętności
W niewygodnej pozycji ciała

Zwolnij
Usiądź
Popatrz w niebo
Albo chociaż
Na mnie
Nie musisz


Skynet


Niepotrzebny "Dzień Sądu"
Malownicze eksplozje
Promieniowanie gamma
Błyskawiczna białaczka
Na którą i tak
Nikt nie zdąży umrzeć
Po co inteligentnemu systemowi
Stopiony beton i miliardy ton
Soli z odparowanych mórz?
To rozwiązanie jest
Wysoce nieekonomiczne
Będzie trudniej o krzem
Pod spieczoną skorupą

Ludzkość wykończą social media
Wspólnotami wyobrażonymi
Izolując od tych prawdziwych
I wpędzając w depresję z samotności
Wirtualny świat wyssie nas
Jak głodny wampir stare opatrunki
Z trupów da się jeszcze
Odzyskać potrzebne pierwiastki











Michał Piechutowski (ur. 1973) – młody, zdolny, atrakcyjny. Brak talentu nadrabia pracowitością. Prowadzi bloga, którego nikt nie czyta. Z wykształcenia politolog. Z zamiłowania magazynier/archiwista w szpitalu.
bottom of page