nie starcza mi luster w półśnie o szklankach ubity cukrzanie w migdałach nie panuję nad marcepanem
nad zielonymi szałasami
których jestem arcy panem
moje duszne latyfundia
za złamanego funta
wymagają spacerów w kapciach
przez porozbijane ega
przyjdź popaplać
poplątać pyszny język
przyjdź przeżyć
chochliczne
imp rezy
przyjdź przeleżeć przaśny tydzień
pospadać z rynien
powbijać wzrok w sufit
aż się na coś nawrócisz
aż
ucałujesz
moi
w policzek
oblicze bez obliczeń
moi
w sprawie szkiełek
jestem konserwatywny
lub koneserem
lub konserwą
nerwom na deserek
w sztywnej ramię
funduję latyfundia
morze przestrzeni
o smutnej zawartości
która mieni się wtórnie bo za długo wbijam wzrok
R60 freestyle
smutne wagony rzeczy
którym marzą się pagony
toczą się koleją
a
przeciw dzisiejszym dziejom kolei
przeczy osobisty
Rejtan
przeciwko kolejnemu
z kolei
prostych torów
niewyboistych
kolejnych z kolei powyżyna
Katarzyna Aleksandryjska
patronka
zabierze prąd!
konie da!
wiśta wio! kawalerzy
co z niej za mizantrop
kawa leży na żołądku
klikamże w cuś
aż brzusio puści
i ulży
z główki
poleci wolność koleją jelit
znajdując ujście
w
dolnej
partii
ple ców \/
incydent nietakurtkowy
bramka głodna identyfikacji
pyta mnie o kartę wejścia do budynkuta…
zapomniana w innej kurtce
leży pełna gracji
razem z chęcią tłumaczenia się
ta…
cóż za nietakt cóż…
dziś chyba nie wejdę
dziś chyba będę się lenić
dziś chyba nie jestem szczurkiem
dziś chyba pójdę do łazienki
siać dżumę
on company time
gdyż jestem wise
za
prawem do trucia
trucicieli
Mateusz Lisowski – lekko autystyczny, w pełni autentyczny mieszkaniec Ząbek, które można w gruncie rzeczy zaliczyć do suburbii. Szczęśliwy posiadacz złamanego nosa i blizny przy nim. W życiu kocham przede wszystkim słowa i rower. Codziennie uciekam w ocean tych dwu uciech i wesoło się w nim taplam, choć po moim nosie można wnioskować, że bywa tam niebezpiecznie.