top of page

Marta Kucharska – z cyklu „Nauka spadania”



wspak

dokąd gonisz jędruś 
robalu zlany potem?

po coś był gdy cię nie było?
po co się trwonisz czym nie będziesz?

i jaki chujek ci podpowiedział
tak politykować się liczyć punkty 
układać ziarenka w łatwopalny stosik?

w telewizji pokazywali podobnych
jak rzucali się w morze i 
tonęli rozdziawiając usta

to trzeba metodycznie Jędruś
to trzeba metodycznie
- wysadź to!

tylko pokorni dostaną wiosła bo 
to trzeba mieć dość życia by 
przepłynąć wspak


bohaterowie (wersja ostatnia)

bohaterowie mają wierzbowe witki 
przepasane wokół bioder 

chodzą boso
żywią się rzepakiem 

skaczą do wody
jak ich pan bóg stworzył

już dawno puścili w niepamięć 
szkolne gwiazdki złotouste ordery
za ich plecami pełne trybuny
wykrzykują reklamowe hasła:
zawieś na przynętę trochę czarnego miodu 
a będziesz wyciągać srebrne lipienie

bohaterowie zastępują przynęty i 
chwytają światło oburącz


Miłosny wiersz I

P.

Teraz będziemy zagadywać to, że
piszę cię miłosny wierszu.

Wczoraj świerszcze nie dawały zasnąć, za to
dziś kos uwikłał się w gąszczu winorośli, nic

dziwnego, obrodziły ciemne, kuliste owoce – słodkie –
powiedziałaś, krzywiąc się pod słońcem, to

słońce falowało nad trawami, a potem hop,
jak z huśtawki, zaczął się eteryczny wieczór i 

wiadomo było po co schodzisz do piwnicy. - Białe
czy czerwone? – Białe 

gwiazdy  oświetlały piaszczystą ścieżkę 
dla tych, co tańczyli, wystarczyło 

na ten moment zamienić nas w trawy, a 
stalibyśmy jednymi z nich.


- nasza miłość

musi ulegać zmianom -
nieomal to wykrztuszam, bo nie lubię
porzucać miękkich przystani. Przystań i 
przyjrzyj się - mówi się, mam ochotę zwinąć 
chorągiewkę, jebane, zaraz będę żałować.

Przekształcanie to jest trudniejsze niż
przekształcanie przestrzeni publicznej.
Przystań i..? – głos jakby się wahał. –
Płyń nieuczesaną trawą zgrabionych
liści ubrudzony od mułu wąską 
źrenicą słońca płyń


***

Pogoda przejściowa. Myszy 
założyły nowe gniazda, dają znać o sobie
gdy czytamy w łóżku. Liście zgrabić, 
omiotać z pajęczyn, zapisuję 
na karteczce żółtej jak nawłocie. 
Coś jeszcze? Dyktuje:
nie będzie innego sprawdzianu 
poza tym co teraz.


Pauza do miłości

Pozostać w tej niewygodzie, w tym 
niedospaniu o tobie. Gdy wybiegasz od siebie,
gubiąc bilet, dla niepoznaki przymknąć oko stacji.
Nie oglądać się za tobą, choć 
bardzo tego pragnąć. Głód z domu,
opresyjne łaknienie, zostawić 
u siebie. Nie nasłuchiwać telefonu, ale
gdybyś chciała: wszystkie moje linie ramiona oczy szczęki, 
ty wiesz. Ty wiesz co.


Małżowina

To by było na tyle - ja-małż
w skorupie zamykam się - do 
następnego chowania, Jędruś!

bo jest potrzebne: pochować swego
Jędrka plany ambicje wodorosty wspomnień
dzienniczek ucznia oblazły pajęczyną

- puść to! -  chcę jeszcze powiedzieć Jędruś ale morze 
zagłusza wlewa do małżowiny uderza falami

bądź pokorny jak ono
gdy o nic nie pyta


***

Najtrudniej uwierzyć, że
to się już stało:

lew leży obok baranka,
trawa jest zielona i pyszna.







Marta Kucharska – doktor nauk medycznych, specjalistka chorób zakaźnych, hepatolog. Poetka i prozaiczka. Autorka trzech zbiorów opowiadań: Kino objazdowe (2012), Saudade (2016), Irga karmiona przez lawinę (2019), tomu wierszy Abisynia (2014) oraz powieści Tarnina (2022). Swoje utwory publikowała w licznych pismach literackich m.in. w „Odrze”, „Toposie”, „Twórczości”, „Akcencie”, „Ricie Baum”, „Wyspie”, „Fabulariach”. Mieszka i pracuje we Wrocławiu oraz na Pogórzu Kaczawskim.

تعليقات


bottom of page