top of page

Mariusz Sambor – pięć wierszy


w przeciwieństwie 

Burze wciąż zagrażają
Tak mówią i piszą wysyłają alerty do telefonów 
jakby nie mogli alarmów wysyłać tylko te alerty 
i mam wreszcie ochotę odpocząć bo sobota 
niebezpiecznie zbliża się do przesilenia 
po przekroczeniu którego będę jak Rosenkranz 
i Guildenstern myląc się sam ze sobą nie wiedząc 
w jakim celu wezwano mnie kiedyś do ciebie
jak ich wtedy do zamku w Elsynorze no i będę tęsknił
nie tylko za tobą ale za uciekającym czasem
sam nie wiem za kim czy za czym bardziej

No to biorę butelkę cydru na szczęście 
znalazł się w lodówce kiedym przestraszony 
patrzył że go przecież nie ma i lezę na łąkę 
choć w końcu się zbiera na burzę cały dzień 
zwlekało ale co tam przejdzie jak zwykle bokiem 
myślę i robię zdjęcia ciemnym chmurom 
choć wolałbym tobie

A kiedy zaczyna grzmieć i błyskać i krople 
robią się już grube jak winogrona biegnę przez łąkę 
w sandałach i mokry nawet stopy mam mokre 
ale na szczęście w czapce z daszkiem 
nie lubię moich mokrych włosów w przeciwieństwie do twoich 
wpadam w ostatniej chwili do bramy drzwi uchyla schowany 
zawczasu sąsiad ten schorowany co na ławce wysiaduje 
z wyraźną przyjemnością i grzecznie się kłania
Ten sam o którym mówili że był ubekiem a najwyżej przecież 
esbekiem bo to nie te lata cydr jest trochę kwaśnosłodki 
i znowu gdzieś grzmi gdy butelka już się kończy i znowu 
oglądam twoje zdjęcia Co mnie tak wzięło? Nie wiem
Znowu nie wiem

Może stąd kolejna burza i cydr się już kończy bardziej 
słodki niż kwaśny a zdjęcia błyskawic nie bardzo z telefonu 
przesyłają się do komputera może z powodu burzy 
co nade mną krąży w przeciwieństwie do twoich włosów 
co niestety nie

Skąd ta nagła tęsknota i niespodziewana nie wiem 
znowu nie wiem  choć kto pyta nie zawsze otrzymuje odpowiedź 
a tu ciągle leje jakby bramy Elsynoru były wciąż otwarte 
to chyba lepiej że wróciłem kiedy dalej leje i tylko cydr skończony 
no i tego też żal

Może pójdę po czipsy tylko deszcz przestanie


Jak tam?

Już mi trochę żal tej soboty nie z powodu burzy 
niby miała być od rana tylko pomruczało 
Może bo już odchodzi? Ale wszystko odchodzi 
to żem w końcu poszedł na pole Tak się u nas mówi 
Na pole i żem wziął ze sobą cydr I smutno się zrobiło
nie ma tyle zieleni co w powieściach o kowbojach
Jeszczem się zdążył wystraszyć że nie ma już cydru
no człek musi przecież czasami odpocząć  
a ja ciągle sam Jednak coś gdzieś grzmi I koni tu też ni ma
Tak takich jak tam


równowaga

Wielu oczekuje jedynie (nie ma większych potrzeb) 
nie przykłada wysiłku
– Sutra Wielkiego Słońca? Cnoty?
schowało się już za chmury i nie ma upału
objawienia nad wodą ta królewska para
sutra niezliczonych znaczeń słońce księżyc
co ślepym istotom służą jako oczu dwoje 
jasna jest mądrość spokojne uczucie 
wspaniale wspaniale 
jak nie wpaść w pułapkę


Epitafium

Śpię w hotelu 
w którym ostatni raz 
zatrzymałem się 
jakieś trzydzieści lat temu

nigdy naprawdę nie wiadomo gdzie popłynie woda
nigdy nie wiesz jak skończy się kolejna noc
ptaki zwykle zaczynają śpiewać około trzeciej nad ranem


harmonia i ciężka praca 

kłaniamy się wzajemnie należy pamiętać okazać wszelki szacunek
jak to wszystko przecież słońca znowu nie ma stajemy w oddaleniu 
ale słońca nie ma
— połączyć? krótkie chwile historie
ważne okoliczności kiedy się witamy sygnały policyjnych wozów
może karetek ciężka praca strażaków jest też nie bez znaczenia
nie mówimy już o miłości i rzeczywiście jakbyśmy odzyskiwali 
pewność  




Mariusz Sambor (ur. 1965) – autor surrealistycznej powieści poetyckiej Cztery Filary (2021), powieści I wszyscy go opuścili… (2021) oraz zbioru krótkich form prozatorsko-poetyckich Nieoczekiwane przestoje w chmurach (2022). W listopadzie 2023 roku ukazał się jego epistemologiczny komediodramat Pani Kołodziej. Publikował w czasopismach literackich oraz w antologiach: Strefa wolna. Wiersze przeciwko nienawiści i homofobii (2019), Wiersze i opowiadania doraźne 2020 (2020), Wiosnę odwołano. Antologia dzienników pandemicznych (2020) oraz Kosmonauci Nośnych Haseł (2022). Mieszka w Krakowie.
bottom of page