w oddali pasą się czarne zarysy owiec jego teścia.
Drzewo ma koronę spowitą ogniem, który nie spala.
Nad koroną wisi tarcza słońca z napisem JHWH.
Ponad wszystkim przelatuje limonkowy anioł.
Najpiękniejsze drzewo świata
nie jest nawet drzewem.
Według legendy to Krzew gorejący
w Parku Narodowym Świętej Katarzyny,
do którego ciągną zmęczeni pielgrzymi.
Lecz ten krzew stał się tym drzewem
nie przez objawienie, a przez wyobraźnię,
w której wiele języków złączyło się
w jeden język wibrujących plam, splątanych linii,
setek odcieni, zacieków, lekkich faktur i draśnięć.
Impresja do litografii Marca Chagalla „Mojżesz i Płonący krzak” z serii „Historia Exodusu”.
Kiedy byłem mały
stonkę chabry i butelki po wódce
wymienialiśmy na gotówkę
bawiłem się na zapomnianym cmentarzu
w zagajniku wśród pól
Europę jeszcze przecinał mur
pamiętam zapach próchniejących krzyży
i kontrastowe złotorosty na głazach
w nastroju nieprzesuwalnym
kiedy byłem mały
miałem Atari 800 XL
kupiony na targu z koca
obok owiec krów i koni
grałem w gry po angielsku
w końcówce komuny
otaczał mnie język zakazanego imperium
jak figurki z pewexu
nie mogliśmy pojąć
po co komu pomidorówka w puszce
a rzemiosło przynosiło dochód
nie mieliśmy pojęcia o pop-arcie
tylko o Matejce i Kossaku
kiedy byłem mały Wołkow
sfotografował flisaków na Biebrzy
łódki pełne sitowia
wychodziłem po śniadaniu wracałem na kolację
i tak naprawdę nikt nie wiedział o co proszę
ogień wodę i powietrze
kiedy byłem mały Bajeczna
była piaszczysta i kąpały się niej stada wróbli
godzinami bawiliśmy się w wojnę
przyklejaliśmy petardy do żołnierzy lilipucich armii
kiedy byłem mały mówiły do mnie
kamienie z zatartą cyrylicą
obszyte mchem zielonym jak dolary
ukryte w paczkach z Chicago
przechodziłem plansze w Henry’s House
plansze mówiły do mnie w języku angielskim
trzy lata po wybuchu reaktora
trzymając joystick sterowałem ludzikiem
zlepionym z kilku pikseli
nie wiedząc że on zaczął sterować
czymś więcej niż moim pojedynczym życiem
kiedy byłem mały zapadnięte groby
mówiły do mnie ciemnymi ustami
przez które odparowała woda
nietoperze po zmroku popiskiwały do mnie
w ultradźwiękowym języku
kiedy byłem mały delikatny bas chrabąszczy majowych
mówił do mnie i śpiew wgrywanych gier
z taśm magnetycznych jak śpiew młodego
ośmiobitowego Technosa który zerkał
ośmiobitowymi oczami księcia Henryka
na sześcioletniego chłopca
aż mur pękł i zalała nas światłość
dzieci przestały zbierać stonkę chabry i butelki
ciemna linia w oddali po lewej to prastara puszcza
jej drzewa mówią do mnie odkąd byłem mały
tak jak mikroprocesor 6502 C Sally
Marcin Ostrychacz – autor czterech książek poetyckich: Zamiatając pod wiatr, Ruje i wyciszenia, Cielenie lodowca, Lirogon. Wszystkie książki ukazały się w wydawnictwie WBPiCAK w Poznaniu. Laureat konkursu im. Klemensa Janickiego. Mieszka w Poznaniu.