top of page

Katarzyna Woydyło – Zapomnij



Nie rok, nie dwa, a całe życie. Złote sygnety, pożółkłe świadectwa chrztu, mleczne zęby i
czarne pukle dziecięcych włosów, to wszystko krążyło w naszej rodzinie przez pokolenia.
Schowaj to dobrze, zaopiekuj się pamiątkami, to zdjęcie powieś nad łóżkiem, a te kolczyki
ubierz w dniu ślubu. Koniecznie. Jeśli ci źle, otrzyj policzki chusteczką babci. Jeśli
potrzebujesz zaś przychylności, twój pradziadek zasuszył trzy czterolistne koniczyny w
zielniku. Poczęstuj się jedną. Spójrz w niebo, a twój los się nareszcie odmieni. Oni nad nami
czuwają. A tutaj list dziadka do babci. Nieczytelny, ale nie szkodzi. To jego pismo, poznaję.
Ten list przywiesimy w przedpokoju, będzie współgrał z wnętrzem. Nasze zdjęcia ze ślubu
damy w pamiątce młodym. Niech służy im jako przykład, niech i oni będą do końca życia
razem. Szczęśliwi? A kto by to spamiętał, lata złączyły się dla nas w jedno. Źle nam razem
nie było, dotrwaliśmy razem do teraz. Dom udało nam się zbudować, zapełnić. Pusto nie było,
samotnie też nie.
To chyba dobrze.

Dziewięć kartonów starych encyklopedii, książek medycznych dziadka, trzy kartony książek
kucharskich i pamiętników babci. Cudowności śmierdzące wilgocią, z poszarpanymi
stronami, albo takimi, co nigdy nie zostały muśnięte poślinionym opuszkiem. Wydania
przeterminowane, których nie przyjmie już żadna biblioteka. Książki atrapy, tomy mądrości.
Pęczniejące poczucie winy za zmarnowany czas, by wiedzę zdobyć. Tak rozumiem to ja, bo
teraz można wszystko szybciej i łatwiej. Bez słów, bez zwierzeń, można coś nie tylko spisać,
ale wystukać na klawiaturze, na ekranie telefonu i wyrzucić w próżnię, w oczekiwaniu na to,
aż ktoś zareaguje lub nawet skomentuje. Stronami książek medycznych i notatek babci o
wszystkich znanych jej zupach mogłabym wytapetować mieszkanie. Nie mogłam jednak nic
na ich temat powiedzieć. Nie przeczytałam nawet strony.

Karton po kartonie. Strona po stronie. Spaliłam wszystko.

No bo odpowiedz mi: Czemu wciąż rościsz sobie prawo, by przywoływać praprzodków do
naszego życia za pomocą cudzych wspomnień, lub co gorsza: pary zużytych skórzanych
rękawic? Co jeśli kolczyki z perłą, te skradzione pospiesznie fałszywej przyjaciółce, za to że
ta odbiła cudzego męża, zostałyby jednak pochowane wraz z samozwańczo ogłoszoną ich
właścicielką, a tym samym naszą prababcią, która tak bardzo wtedy z powodu zdrady
pradziadka cierpiała? Nie musiałyby wiedzieć o jej hańbie następne pokolenia, nie
zakładałyby kolczyków także prawnuczki, jak na złość, w dniu ślubu. Historia sama
wytyczyłaby swój koniec. Nie wiem, czy kiedykolwiek o tym myślałaś, ale własnej śmierci
nie da się rozłożyć na pokolenia. Wypełnia zlęknione serce od momentu zauważenia jej
zagrożenia, zostaje tylko z jednym człowiekiem zaś do samego końca i to wszystko nie trwa
ani sekundy dłużej, niż trzeba. Nie trzeba się zatem z pewnością lękać o uczucie pustki w
dniu ostatecznym. Już bardziej o to, co po nas w nadmiarze zostaje.

A jednak dopiero po rozmowie z tobą, wróciłam do swojego mieszkania kipiąca pewnością
tego, że nie chcę być zapamiętana. Jeśli pamięć bywa dziurawa, albo zwyczajnie krótka, to ja
chciałam być tym, co niewarte jej zapełnienia lub kultywowania. Jak ciekawie byłoby żyć
tylko przez chwilę, dajmy sobie łaskawie pół wieku, a potem skonać w pamięci wszystkich i
ustąpić miejsca następnym historiom. Niech sprawiedliwości stanie się zadość, niech teraz
popiszą się inni. Z pewnością istniały żywoty warte spisania, ludzie, których życie
wyznaczało kierunek kolejnym. Nie chciałam być jednak dla nikogo wzorem. Wolałam
zeskoczyć z konia w galopie, albo kopnąć w tyłek tego, co powiedział, że trzeba mierzyć
wysoko. Co ze szczęściem? Takim głupim, cielesnym, lepkim jak roztopione na palcach lody.
Beztroskim jak wakacje, po których nie zaczyna się szkoła. Słonym od potu, gorzkim od
dymu papierosów, mokrym od łez, głośnym jak mój własny śmiech. Tym miksem
zapełniłabym nam dni i pusto by wcale nie było. Samotnie też nie.
To chyba dobrze.










Katarzyna Woydyło (ur. 1992) – absolwentka filologii germańskiej na Uniwersytecie Śląskim i Kursu Pisania Powieści KMLU. Jej opowiadania opublikowane zostały w "Stronie Czynnej", "Tlenie Literackim" oraz w "Epei. Piśmie literackim." Mieszka w Zabrzu.
bottom of page