top of page

Jonáš Hájek – sześć wierszy 



Plac Jerzego z Podiebradów
 
Na pace ciężarówki wiozą znaki: groźna
drużyna trafia na właściwe miejsca. Instrukcja – łódź ratunkowa.
Sprzedawca salami woła: „Zmieńcie Boga!”.
Madonna ze sklepu zoologicznego jedzie na wakacje.
 
Ten przyjazny plac jest jak spódnica
mamy. Dzwony nad rampami wybijają szóstą.
Doktor Nouza uczy mnie, jak znieść w ciszy 
przygody, z którymi nie chciałoby się mieć do czynienia.
Co nadejdzie?  Co mam promować?  Za jaką
cenę?  Możemy przestać myśleć o liczbach?
Nieliczby liczbom wydają się tylko wspomnieniem.
W zachłannych rękach piękno zawsze więdnie.


Mosty nad Rokytką*

Swąd z pieca, przez długie lata napis
użyj umysłu
na niedokończonym wiadukcie...

W miejscu odpowiednim dla tego słowa
pasę
oślicę Balaama,

ale to prowadzi mnie gdzie indziej:
najpierw na  Náplavkę,**
szczęśliwe miejsce,
gdzie nie ma sensu się ukrywać,

gromadka tańczy tam w kręgu o zmierzchu.
A potem gdzie indziej, całkiem
poza sceną.

_______________

*Rzeczka w Pradze.
 **Bulwar nad Wełtawą w Pradze, słynący z wielkich targów produktów rolnych.

Porządny ojciec

                             Natalii

Pięknych lat przybywa, a życia ubywa.
Idziesz długą ulicą i ze zbyt ciasnych spodni
sterczy ci koszula.
Idziesz długą aleją, nad nią lecą ptaki.
Być może jesteś chirurgiem przed pierwszą operacją
i zaraz masz być w Motoli.*
Może jesteś listonoszem i pod kilka adresów
niesiesz jaskrawą kopertę, przekaz, schemat
podziemnego budynku.
Może jesteś sprzedawcą, stoisz za kasą,
Brodzisz w szprotkach i twoje ręce stają się złote,
przełożony o tym wie.
Jakieś dno, które obmacujesz kotwicą.
Jakaś wiklina, w której przestrzeń
albo dobra ciemność.
Bądź trochę ironiczny, trochę czuły,
bądź dobry dla żony, nie pij i nie pal za dużo,
przynajmniej przy dzieciach.
_____________ *Szpital Uniwersytecki w Pradze.


Prajzká*

Mieszkała tu przez sto lat.
W jednym miejscu, w wielu krajach.
W tablecie grzebie pośród zdjęć
rodzinnych. Na oczach wszystkich.

Komora celna, rzeka, jemioła
podoba się Euterpe.
A w sobotę chciałoby się
na zakupy do Polski.

Wiedziałaś, że ma w domu
skórzane obicia?
Jesteśmy tacy sami. Ale kto ma
szczęście, ten jest bogaty.
________________
*Kraina na północ od rzek Opawa i Odra, między miastami Opawa i Ostrawa; wielokrotnie doświadczana przesuwaniem granic.


W pasażu Lucerna

Znowu ożywa
napis BIO.

Wyobraź sobie,
że ludzie nie mówią:
tylko ruszają ustami a ty
słyszysz dubbing

i pogryzasz
łuskane migdałki.


Wigilia

Samobójcy z Trzebowej
mówi się, że jest w stanie przetrwać
bez dolnych kończyn.

Niezadowolonym pasażerom
częściowo zwróci się za bilety
proporcjonalnie do czasu usunięcia
krwawej miazgi.

Pokój ludziom dobrej woli
a tamtego – dobić.

przełożył Karol Maliszewski




Jonáš Hájek (ur. 1984) – czeski poeta, przetłumaczony na kilka języków. Studiował muzykologię w Pradze. Autor tomów: Suť (Gruz), Vlastivěda (Nauka o kraju ojczystym), Básně 3 (Wiersze 3), Výlet do Schengenu , (Wycieczka do Schengen), Můj jediný čtenář (Mój jedyny czytelnik). Laureat nagrody J. Ortena (2007). Jego wiersze były publikowane w „Poboczach” (w przekładzie Franciszka Nastulczyka), w „8. arkuszu Odry” (w przekładzie Zofii Bałdygi) oraz w magazynie „Suburbia” (w przekładzie Karola Maliszewskiego).  Mieszka w Kolinie. Jest mężem poetki Natálii Paterovej.
bottom of page