top of page

Joanna Wicherkiewicz – osiem wierszy



na początku było słowa
a słowo treścią się stało

tak powstał Zachariat


niektórzy twierdzą
że na początku było powietrze
chaos wprowadził powietrze w ruch

potem stworzono skrzydła
skrzydła unosiły się w próżni
(nie były to skrzydła anioła)

skrzydłom potrzebne było ciało
ciało było ślepe
więc powstały oczy dla ciała

potem powstawało już wszystko
czego oczy mogły zapragnąć 

a oczy chciały śmieci ludzi
i wszelkiego gówna


***

wczesną wiosną słońce otwiera domy
ruch wypełnia ulice
w cieple dojrzewa istota zagnieżdżenia
która czekała na wypowiedzenie

w powietrzu pachnie trupem
i klęską posłuszeństwa
a jednak
za najmniejszą niezgodą
dokonuje się wielki skok

wielki skok 
przez cielesną powłokę boga

pamiętacie 
jesteśmy w Zachariacie 
wielu już się coś wydawało


***
nosimy ciężar 
najprostszych pytań 
na które nie potrafimy 
znaleźć odpowiedzi

wyrastają nam ciernie
zagęszczają się 
rzucają cień
chronią przed przegrzaniem
chronią przed atakiem

w czasie przyspieszonym
częściej upadamy
i częściej zostajemy niezauważeni 


zarejestrowani
w obozie przejściowym
nazywanym Zachariatem

w surowych rysach
zamykamy strach a
ciszę
w spojrzeniach pozbawionych prawa
bycia całością


***

jesień chowa liście
listopad zapomina zmarłych
wchodzimy w radość niepodlegania

idź bracie idź
po złotego cielca 
biegnij bracie biegnij
prometeusze czekają z nieskończonymi
oddechami wolności
śpiewaj bracie śpiewaj
o rozdartej i posklejanej
w jedno bezmyślne plemię

nie są potrzebni nam konradzi
niewolnicy własnych złudzeń
ani donkiszoci
z naiwną walką o wartości

Znoście jedni drugich i wybaczajcie sobie nawzajem,
jeśli kto ma powód do skargi przeciw drugiemu.(…)
A nade wszystko przyodziejcie się w miłość,
która jest więzią doskonałości.

nie musimy wszystkiego stracić
aby zrozumieć brak posiadania


***

patrz niebo ziemia
słońce drzewo
tyle rekwizytów
dla opisania wolności


w Zachariacie wiemy
kto urodził się
umrzeć musi 

lecz ciągle jesteśmy zaskoczeni
gdy dusza odpuszcza ciału
a jakiś Charon próbuje włożyć obola w pysk

pyskujemy że za wcześnie
że jeszcze buty pamiętają ulicę
że nie został wykuty ostatni gwóźdź

i wierzymy niezmiennie
że nadal piszę się nasz mit o nieśmiertelności


każda epoka ma swoje 
dominujące szaleństwo

przychodzimy z doskonałego
harmonijnego ogrodu
wchodzimy w obłęd przemocy 

orgiastyczna starożytność 
rzuca kości w centrum rozrywki 

obsesyjne chrześcijaństwo 
bawi się herezjami
(na kogo wypadnie
na tego bęc
toniemy czy płoniemy
panno odstająca od normy)

oderwać od ziemi
można się na wiele sposobów 
w barokowym nadmiarze przepychu
w gromadzie robactwa 

a potem radykalnie równać
mieczem toporem kolcem
pętlą kołem piłą 
na gilotynie
na szubienicy
(co myślisz Mario Antonino Ludwiku Dantonie
o tak bogatym asortymencie w systemie sądownictwa) 

wypełznąć z szumnego oświecenia
w uniesienia romantyzmu 
zagubić się w obsesji miłości i walki 
powstawać by potem upaść
w lepkie melancholie
Byrona Goethego 

przeturlać się przez nazizm komunizm terroryzm
poszerzyć świadomość 
o nieskończoność masowych zbrodni

skolonizować Marsa 
żeby zmieścić tam plastikowe marzenia 
tonę lajków 
i tonę hejtu 

nadmiar żółci prowadzi do utraty równowagi
to jest ten czas 
żeby odejść
każdy do własnego zmęczenia










Joanna Wicherkiewicz (ur. 1971) – autorka tomów: Okruchy codzienności (2015), Dysharmonie (2018), Kim jest Zachary? (2020), wielkoludy (2022). Publikowała m. in. w „Twórczości”, „Interze”, „Obszarach Przepisanych”, „Wytrychu” i „Gazecie Kulturalnej”. Jej wiersze tłumaczone były na język angielski, ukraiński, rosyjski, hiszpański, portugalski, turecki oraz węgierski. Szczęśliwa matka i żona. Mieszka w Uniejowie.


     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page