top of page

Jakub Parada – cztery wiersze



(Albedo)

Niczego nie zmienię;

mój wzrok gnijący, ruchy zastygłe,

moje zawały obrastają w pnącza .            Nazwałabyś
to pięknym, łkając.

Trwam,
moim obliczem lasy karpackie, gdy nocą
spod kontroli umyka ogień;             pląsa po łąkach.


(losy)

potrzebuję słyszeć głos nie rozumieć słowa             
tam gdzie tkwi
spokój utrzymanie kosztuje              niektórych z nas
spacery po szkle posiniaczone kolana

nie mów gdzie
nie pokazuj


(któryś z wierszy, ostatni)

nie stoi w drzwiach, nie wtuli się, nie zatęskni

miewało gorszych ojców

ale jeśli czeka,             to moje


(Limbo II)

śniłem miłość i że muszę iść.

źrebię ukradło moje kroki;

płaskowyż fusów kradnący przestrzeń pomiędzy
odtrąceniem a foliowym workiem.

jego wilgoć w pewien sposób jest wspólna.













Jakub Parada – miłośnik wina i rozmów. Za poezje raz wygrał dwieście złotych, idealnie, bo zwróciło się za paliwo.
bottom of page