a same słowa, zaczęły ulatywać pomiędzy framugami.
Choć na końcu języka, pamiętam, miałam niewiele więcej niż "nie",
nie do powiedzenia, raczej do wyszarpnięcia z płuc.
Wyszłam na mały balkon.
Stały tam kruki z kamienia,
patrząc na mnie z niemym pytaniem,
a ja wzruszyłam tylko ramionami.
Gdy usłyszałam pewny krok, niepotrzebnie się odwróciłam,
płacąc za to solą.
Nie spojrzawszy już nigdy w stronę Sodomy i Gomory
Jasne Błonia
Nie przypominają mi nawet o tobie.
Brak tu południa słonecznego,
a ścieżka bez kamieni
zalana jest asfaltem,
który zbyt wolno wysycha.
Budka z lodami została zamknięta,
piwa nie kupisz na wynos,
a wszystkie balony ktoś przebił
i zamiast zapraszać,
czytam kartkę "nieczynna".
Z fontanny nie pryska już woda,
a parasole złożone, nie powiewają więcej.
I wszystko jakieś na nie
na Jasnych Błoniach,
jak i na Kasprowicza.
Tylko pomnik papieża,
jak stał, tak twardo stoi
i tak jak ja –
ruszyć się nie zamierza,
bo chyba z kamienia rzeźbiony.
Danusia Kossakowska - urodzona już w nowym milenium, w malutkiej wiosce nieopodal Szczecina. Studentka Filologii Romańskiej na Uniwersytecie Szczecińskim.