Tak krwista jest, jakby koniec świata był już bliski.
Wiem - idzie deszcz.
Ptaki ucichły w parku.
Nic nie jest takie jak się zdaje,
Nawet my.
Na naszej ulicy rośnie drzewo tak ogromne
Że wszystkich może ukryć pośród liści.
Ubrania - na nic.
- Czuje się stary jak karaluch.
Jakbym był pasażerem upiornego statku.
Za drzwiami nawet nikt nie westchnie.
A gdyby nam podrzucono niemowlę w progu?
Pewnie śpi mocno.
Wszystko chybocze, na ostrzu wszystkiego
Uśmiechając się pobłażliwie.
- To z powodu obrotu rzeczy tego świata
Których nie da się naprawić.
Nagle, usłyszałem jak krwista pomarańcza
Stacza się ze stołu na podłogę, i głucho
Uderza, i leży wpół rozwarta.
Ropucha
to trochę potrwa nim kumple
znów zobaczą mnie w mieście
trochę czasu zanim pójdziemy w długą
późnym wieczorem
wołając do siebie po imieniu
spoglądając na coś świetnego
albo zbyt strasznego
żeby je nazwać, w pędzie
jestem wciąż na wsi
i wstaję wcześnie
słuchając ptactwa
witam ranne światło
a kiedy powoli cichną
nasłuchuję szelestu w liściach
których tak wiele tutaj
jak ludzi w twoim mieście
- Bóg nigdy nie stworzył wcześniej tak cudnego dnia.
stwierdziła sąsiadka
gdy odeszła, usiadłem na ławce
myśląc o tym
gdy wtem, ropucha wylazła z liści
i bez lęku
przeskoczyła mi nad nogą
pełzając w stronę stawu.
przełożył Jerzy Bartonezz
Charles Simic (1938-2023) serbsko-amerykański poeta, eseista, tłumacz. Laureat licznych nagród, w tym Nagrody Pulitzera. Autor esejów, w tym także artykułów na temat poezji polskiej w "The New York Review of Books", oraz wstępu do amerykańskiego wydania The Collected Prose Zbigniewa Herberta w przekładzie Alissy Valles.