Światła! Więcej światła!
Heinrichowi Blucher i Hannie Arendt
Spisane przed egzekucją w kazamatach wieży Tower
Te rozpaczliwe wersy, wtedy, nim go wlekli
W bólu na stos, śmiało uległ, oznajmiając:
Wzywam Pana mego na świadka, że jestem bez winy
A nie był pozbawiony męstwa, choć śmierć była straszna,
Nie zapłonął na czas, worek prochu w ogniu.
Jego nogi - jak osmalone drągi, całe w bąblach
Czarnego tłuszczu, pękających, gdy wołał o Światło Świecy
Poza tym, to wcale nie był najokrutniejszy przypadek;
Wskazując choćby, na jego nieodżałowaną godność;
Zatem, odbyły się modły, w imię Chrystusa,
Który nas wszystkich, w świetle oświeconej duszy, sądzi
Przenosimy się teraz, na skraj lasu w Buchenwaldzie
tam, trzem mężczyznom kazano wykopać prosty dół
w który - zepchnięto Żydów dwóch
by żywcem, ich zakopał - ten trzeci – Polak
Zza góry, z Weimar, nie doszło z (Goethego) krypty żadne światło
ani nie pojaśniało niebo nagle. Polak odmówił, śmiało?
Pistolet Luger wsunął się w kaburę ciaśniej
Padł rozkaz, by z Żydami, Polak - zamienił się miejscami
Ich dusze - już ogołocone spowszednieniem śmierci.
Warstwa po warstwie, ziemia podchodziła mu do gardła.
Aż kiedy tylko wystawała głowa, dostali rozkaz,
By go wykopać, i zająć jego miejsce, już bez szpadli
Nie ma. Nie ma już, światła w niebieskich polskich oczach
Kiedy skończył, wypucowany but, dokładnie ubił, ziemi piędź
Pistolet Luger wysunął się z kabury, bez oporu
I Polak z kulą w brzuchu, w godzinę, wykrwawił się na śmierć.
Zabrakło modłów, i kadzideł w tej godzinie
Nawet po latach, kolejne nieme dni, mijały
Duchy pieców, w rześkim powietrzu, przesiewają resztki imion
By zatrzymać wzrok na jego oczach w czarnej sadzy.
Widzę was
Na tym polega, nasza żałosna zabawa:
Gdy ja odliczam do dziesięciu – inni znikają.
Tak czy owak, jej wynik – to przesądzona sprawa.
Dla jednych, celem jest siła i godna postawa.
Chcąc podziwu, lub uznania, uważają
Że na tym polega, nasza żałosna, zabawa.
Innym, imponuje jedwab, blichtr i sława.
Niektórzy, rezygnują i by ratować dumę, się cofają,
- Tak czy owak, rezultat - to przesądzona sprawa.
Są tacy, co twierdzą, że kondycja świata jest plugawa
I w udręce ciała, odnajdują spokój duszy, odżywają.
Na tym (też) polega nasza, żałosna, zabawa.
Trening skruchy i pokuty, czy coś, pomaga?
Opanować strach, gdy bramy piekieł się przed nami otwierają?
Tak, czy owak, rezultat - to przesądzona sprawa.
Jak badania szans wskazują - czeka nas trudna przeprawa,
Choć wszyscy, tę myśl zgodnie podważają,
Na tym polega, nasza żałosna, zabawa.
Tak, czy owak, wynik - to już przesądzona sprawa.
przełożył Jerzy Bartonezz