Anna Musiał – cztery wiersze
- Mirek Drabczyk
- 1 dzień temu
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 4 godziny temu
żywokost
pierwszy skurcz to jałowe pustkowie
zapadająca się pod pośladkami przepaść
dwa kilogramy sześćset ósmy miesiąc
data w kalendarzu wskazująca polecie
przewlekła nicość która pachnie tobą
przychodzi teraz ciemna i mięciutka
a ty snujesz się w pamięci ciała
by zostać moją córką na chwilę
pozłotka
jesteśmy jak siostry z innej matki
w naszej krwi płynie błękit i pozłotka –
wylewa się z nas do rzeki
otula zimne ciała, zatacza kręgi
możemy ją narysować, palcami na piasku
lub na kartce papieru, którą trzymasz obok łóżka
mówisz, że to na wszelki wypadek
bo nie wiadomo, kiedy przyjdzie potrzeba
by odebrać komuś duszę
cokolwiek robisz beze mnie, robisz to ze mną
instynktownie. pozłotka w tobie to święta energia
która woła, aby ją wypuścić
ona jeszcze nie wie
że kłącza w jej włosach
to otwarte ścieżki w przyszłość
bez podziału na spódniczki spodnie
buty na karnawał buty do wspinaczki
jest tylko miękka letnia duszność
wzajemne niedobranie
a ona jeszcze nie wie
że gdy wróci do domu będzie mieć
malinowe oczy muślinowe usta
dwie paletki czerwone
skrzyżowane na podołku
ślady
niebyłe
o dziewczynkach których nie ma mówimy niebyłe
mówimy zaginione lub te które same się o to prosiły
mówimy że nie słuchały rodziców i poszły w noc
a noc jest od spania od kochania od przytulania
do piersi matek piersi mężczyzn którzy by nigdy
tego nie zrobili
o dziewczynkach których nie ma mówimy czasami
a potem nie mówimy wcale
