Alicja Regiewicz – cztery wiersze
- Miroslaw Drabczyk
- 24 gru 2024
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 8 sty
cela
podobno jak wezmę opioidy raz w miesiącu to dostanę drugą szansę
na sukces poznawczy między półkulami jakie to zwycięstwo
gdy spoidło wlecze się na kasprowy a ja siedzę na podwzgórzu
rozgałęziam neurony chociaż mnie połamali
mówią po aksońsku zamykają mózg gadzi
za kratami mruczą siedź sobie pokrako
na tym starym pniu mózgu jaką ty masz
szarość twarzy snu czuwania nie chcę doradzać ale
trzeba wiedzieć
kiedy z półkuli zejść
motyle z Antarktydy
dom wrzeszczy mi w brzuchu ale nie uciszam
wyjąca chata z piernika pogryzłam wszystkie okna
delektuję się firankami smakują kurzem spisanym
na stratę przyleciały motyle z Antarktydy
tańczyły na suchym chlebie skrzydła na pięciolinii
umierały po cichu – takie to wszystko spalone jakbyś to powiedziała?
zatrzymaj się i zjedz kawałek ciszy może dostaniesz następny
łazienka
muszę się wykąpać umyj mi plecy szorowałam zaciskałam zęby oglądałam zmęczoną
twarz piersi pośladki uda zapamiętać mocniej szoruj suszyłam włosy krzyczała
że powietrze parzy popatrzyłam na ręce wyrosły pęcherze boli z każdym wyrokiem
boli z każdym słowem może przestaniesz być opryskliwa
może przestanę być już na ciebie czekam
perfumy
na pogrzeb nie kupiłam ci sukienki bo metki gryzą mleczakami
a ty nosiłaś skórę dziecka
gen marcepanu i skoszonej trawy
